Klikając „Akceptuj ”, zgadzasz się na przechowywanie plików cookies na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Zobacz naszą Politykę prywatności, aby uzyskać więcej informacji.

500 metrów albo nic? Liberalizacja 10H dla samej liberalizacji nie przyniesie efektów.

Branża energetyczna czeka już kolejny rok na poluzowanie przepisów ograniczających rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Co więcej, projekt pojawił się w Sejmie, ale trafił do tzw. „zamrażarki”. Rząd poinformował, że musi wypracować kompromis w tym zakresie sygnalizując, że nie jest pewne, że minimalna odległość 500 metrów pozostanie. Branża wskazuje, że bez tej odległości nie będzie w Polsce dalszego rozwoju onshore.

- Moc zainstalowana polskich wiatraków na lądzie sięga poziomu 7 601,0 MW (dane AREna koniec października 2022 roku)

- Nowelizacja ustawy antywiatrakowej trafiła do „sejmowego zamrażalnika”. Na posiedzenie Sejmu projekt trafi w 2023 roku

- Tylko 500 metrów jako minimalna odległość wiatraków od zabudowań może skutecznie odblokować potencjał polskiego sektora onshore

W dalszym ciągu trwa publiczna batalia na temat nowelizacji ustawy z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, popularnie zwaną ustawą odległościową. Wprowadzając tzw. zasadę 10H przepisy skutecznie wyhamowały rozwój tego źródła energii, które obecnie okazało się być potrzebne w dobie kryzysu energetycznego i wysokich cen energii. Prace nad ustawą toczyły się w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, po czym trafiła pod opiekę Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Projekt został skierowany do Sejmu, ale nie nadano mu numeru druku sejmowego, w efekcie od lipca nie ma postępu w pracach. Z drugiej strony prowadzone są rozmowy rządowe na temat kompromisu w zakresie poszczególnych zapisów nowelizacji. Chodzi m.in. o minimalną odległość 500 metrów, na którą nie zgadzają się politycy Solidarnej Polski.

Polskie firmy, w tym przemysł, w dalszym ciągu czekają na nowe wiatraki…

Zbliża się koniec kolejnego roku i jak się okazuje, w dalszym ciągu nie zostały wprowadzone zapowiadane od wielu lat przepisy. Na początku tego roku w lutym na łamach bloga OZE.pl pisaliśmy o tym, że na zmiany w ustawie odległościowej czeka w szczególności przemysł. Jak wskazywaliśmy, dostęp do taniej i bezemisyjnej energii elektrycznej jest kluczem do skutecznego konkurowania polskich firm na rynku międzynarodowym. Tania energia przekłada się na tańszą produkcję i towary, natomiast bezemisyjna - na realizację celów zrównoważonego rozwoju firmy. Ten ekologiczny czynnik jest coraz częściej brany pod uwagę przez międzynarodowy biznes. Nie bez powodu duzi producenci wybierają na lokalizację dla swoich fabryk kraje, w których miks energetyczny jest oparty na bezemisyjnej produkcji energii elektrycznej.

Rozwój energetyki wiatrowej może przełożyć się także na popularyzację długoterminowych kontraktów na zakup energii, czyli Power Purchase Agreement(PPA). Duże firmy przemysłowe szukają oszczędności, ale też możliwość konsumpcji zielonej energii i realizacji celów zrównoważonego rozwoju. PPA umożliwiają pośredni lub bezpośredni zakup bezemisyjnej energii na potrzeby przedsiębiorstwa, gwarantując stałą energię przez wiele lat.

500 metrów albo ustawa będzie „bublem” – branża OZE mówi wprost

Tak jak wcześniej wspomnieliśmy, politycy informują o potrzebie wypracowania kompromisu w zakresie odległości minimalnej wiatraków od zabudowań. W ustawie wpisano 500 metrów, ale jak rząd informował podczas konferencji prasowych, padają pomysły 600 metrów, 750 metrów, a nawet 1000 metrów. Premier Mateusz Morawiecki wskazał podczas grudniowego posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. OZE, że nie może zagwarantować, że w ustawie pozostanie 500 metrów.

Branża wiatrowa przypomina, że odległość 500 metrów jest parametrem wypracowanym wspólnie przez rząd i samorządy. Liberalizacja ustawy antywiatrakowej z takim zapisem może dać pierwsze instalacje w ciągu dwóch lat.Instytut Energetyki Odnawialnej wylicza, że 500 metrów zagwarantuje przybycie 11 GW-22 GW, w zależności od analizowanego scenariusza. Zmiana propozycji na 1000 metrów może dać do pięciu razy mniej energii produkowanej w wiatrakach lądowych.

Według wyliczeń Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, nowe farmy wiatrowe w najlepszym scenariuszu rozwoju mogą zapewnić 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów oraz nawet do 100 tysięcy nowych miejsc pracy w perspektywie do 2030 roku.

Już dziś obserwujemy skutki wprowadzonej sześć lat temu ustawy. PSEW powołując się na analizy think tanku Ember wskazuje, że Polska dysponowałaby dziś najprawdopodobniej blisko 19-proc. udziałem energii z wiatru w miksie energetycznym. Tylko w tym roku pozwoliłoby to zaoszczędzić około 6 mln ton węgla. Z drugiej strony przemysł byłby bardziej konkurencyjny przez wzgląd na dostęp do taniej energii. Będziemy przyglądać się sytuacji związanej z ustawą odległościową i już dziś zapraszamy na łamy naszego bloga. Bądź na bieżąco!

Źródło danych: PSEW, IEO, Ember, ARE